sobota, 22 sierpnia 2015

Na Koniec Świata i jeszcze dalej - dzień 8

No to pedalujemy na Gdansk. Ostatni dzien wyprawy wlasnie sie rozpoczal.
Na poczatek sklepik i jakies sniadanko :)
18:22 No i po wyprawie :(
Siedzimy w pociagu powrotnym do Krakowa. 
Gdansk osiagnelismy jakos przed 13-ta. 
Tam pokrecilismy sie troche, porobilismy foty a potem podjechalismy zamoczyc nogi w morzu :) No, prawie morzu, bo to w sumie zatoka, ale nie czepiajmy sie detali :)
Potem obiadek, piwko i dworzec PKP. 
Pogode mielismy znowu swietna. 

Cala wyprawa udala sie dokladnie tak, jak chcielismy. Chillout, ladna pogoda, zadnych problemow technicznych. 
Wypoczynek (psychiczny) w pelni udany. Zmeczenie fizyczne bez przesady, ale nogi troche bola - akurat, zeby sie nie dobijac ale, zeby wieczorne piwko dobrze smakowalo. Dziennie robilismy odcinki 100-120, z wyjatkiem dzisiejszego dnia, ktory byl bardziej lajtowy i wyniosl nieco ponad 60 km. 
W sumie wypedalowalismy ~840 km. 
Bylo super. 

piątek, 21 sierpnia 2015

Na Koniec Świata i jeszcze dalej - dzień 7

Przedostatni dzien dobiegl konca.
Pogoda znowu dopisala. Caly dzien bylo cieplo. No, moze prawie caly dzien, bo pod wieczor juz troche zawialo chlodem. Dal nam sie tez we znaki wiatr, ale na szczescie dopiero pod koniec dnia. 
Znowu czesciowo jechalismy WTRem, ale to ponownie przypadek, bo nie zalezalo nam na tym zupelnie. 
Gdzies po drodze znalezlismy fajne jeziorko i nie zawahalismy sie go uzyc :) Chwila kapieli w ten goracy dzien byla zbawienna. Woda rewelacyjna. 
Odwiedzilismy zamek w Malborku. Robi wrazenie, ogromne. 
Nocleg zalatwiony juz rano przez nasze centrum dowodzenia (jak zwykle niezawodne - dzieki zono, zrobie Ci za to cos fajnego... ;) ) standardowo okazal sie bardzo fajny. 
Wypedalowane niecale 120 km. 
Jutro juz ostatni dzien i jednoczesnie mniejszy dystans z finalem w Gdansku. 
Potem powrot pociagiem do Krk.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Na Koniec Świata i jeszcze dalej - dzień 6

Ruszamy z Kwatewry.
Najpierw centrum Torunia a potem gdzies w okolice Kwidzyna. 
Pogoda zapowiada sie fajna. 

21:30
Lezymy w wyrkach z pelnymi brzuchami :)
Ostatecznie nocujemy w Grudziadzu, gdzie hotelik znalazla nam moja niezawodna zona, ktora jest naszym centrum operacyjnym podczas tej wyprawy. 
Po raz kolejny trafila w rewelacyjne miejsce. 
Hotelik przy torze zuzlowym z wygladu zalatuje Gierkiem, ale to tylko pozory. Jest czysty, zadbany. Lazienki wyposazone na maxa w to co potrzeba. W tym samym budynku jest restauracja z tarasem, na ktorym mozna wypic piwko i zjesc obiad czy cokolwiek, a jedzonko jest po prostu zajebiste. Takich flakow dawno nie jadlem. Placek po wegiersku tez wypasiony i tak duzy, ze nie pokonalem go calego :)
Do tego jakies smiesznie niskie ceny. Rewelka.

Dzisiaj dzionek minal przyjemnie. Czesciowo zalapalismy sie nawet na WTR, ktory jednak nie byl naszym celem. 
Pogoda super. Wiatr rozny, ale niezbyt uciazliwy. 
Fajny dzien :)

Na Koniec Świata i jeszcze dalej - dzień 5

Gniezno - Torun.
Jechalo sie troche ciezko bo wiatr od przodu w wiekszosci. Ale dojechalismy :)
Tylko pisac juz sie nie chcialo :)
Zaliczylismy Biskupin - fajne miejsce.

wtorek, 18 sierpnia 2015

Na Koniec Świata i jeszcze dalej - dzień 4

Dzien 4 za nami.
Dzisiaj bardziej lajtowo - wyjechalismy pozniej niz z wykle, tzn. z kwatery standardowo, ale najpierw do sklepiku po jakies sniadanko, potem poogladac zamek, park, zubry. Chyba kolo 11-tej ruszylismy w koncu w droge :)
Dzisiejszego dnia pogoda byla super jesli chodzi o temperature. Minusem byl mocny wiatr z boku - czasem pomagal, czasem przeszkadzal, a czasem rzucal nami na boki. 
Jakos tak sie zlozylo, ze dzisiejsza trase w duzej mierze przejechalismy dosyc ruchliwymi ulicami, a nie przepadam za tym. Na szczescie nie bylo zadnych nieciekawych sytuacji. 
Po przejechaniu prawie stowki, dojechalismy na kwatere w Gnieznie, gdzie zostawilismy toboly i udalismy sie na rynek. 
Tam pokrecilismy sie chwilke, a potem przysiedlismy w knajpie i wciagnelismy obiadek oraz oczywiscie browarka w ramach uzupelniania mikroelementow :>
Pani wlascicielka na kwaterze dala nam chlebek, smarowidlo oraz talerz pomidorow z dzialki - mamy wiec zapewnione smaczne sniadanko :)
Jutro w planach Biskupin, a nocowanko w Toruniu. 

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Na Koniec Świata i jeszcze dalej - dzień 3

Trzeci dzionek zaliczony :)
Rano opuscilismy fajna kwatere i ruszylismy w kierunku Konca Swiata, ktory osiagnelismy kolo poludnia. Tam chwila przerwy, posilek i jedziemy dalej.

Pogoda fajna caly niemal dzien. Cieplo, ale bez przesady. Wiatr dosyc mocny ale glownie w plecy. 
Jak zatrzymalismy sie pod kwatera to zaczal padac deszcz. Mamy farta :)
Ogolnie jechalo sie bardzo fajnie. Fotki i filmy po powrocie :)

niedziela, 16 sierpnia 2015

Na Koniec Świata i jeszcze dalej - dzień 2

7:30 Ruszamy. Troche nam zeszlo bo Adrian musial rzesy pomalowac :)
Na poczatek zamek w Bobolicach za jakies 27 km. 
15:40 Opuszczamy Czestochowe. Szybki rzut okiem na Jasna Gore i w droge. 
Pogoda sie zepsula. Poburzylo i pada ale to fajnie bo nie jest goraco. 
Załęcze Małe - tutaj dzisiaj nocujemy w jakiejs agroturystyce. Bardzo fajny pokoik i ogolnie miejscowka.
Przepedalowane spokojnym tempem 120 km. 
Na koniec dnia prysznic i piwko i juz nic wiecej nam do szczescia dzisiaj nie potrzeba :)
Jutro Koniec Swiata bedzie :)
Przewidywany nocleg w Gołuchowie a kolejny w Gnieznie.

sobota, 15 sierpnia 2015

Na Koniec Świata i jeszcze dalej - dzień 1

Spotkalismy sie z Adrianem o 9-tej. Nie wyrobilem wczesniej bo dopiero rano musialem sie pakowac (nadmiar roboty).
Najpierw podjechalismy pod smoka na symboliczne foto oraz na rynek, w tym samym celu :)


Potem w trase. 
Nie mialem tez czasu przeserwisowac roweru wiec jechalem pol dnia pykajacym jak zlom gratem. W koncu wpadlem na pomysl, ze moze to pedaly i zapuscilem je oliwa do lancucha. No i to w sumie pomoglo prawie calkowicie wyeliminowac wkurzajace dzwieki. 

Caly dzien goraco. Temperatura czasem przekraczala 40 stopni. 
Woda szla litrami, zarowno do picia jak i polewania lbow. 

Kilkanascie km przed Ogrodziencem zalapalismy sie na wyzerke na jakichs dozynkach :)
Poznalismy tez dwojke sakwiarzy z Krk, ktorzy cisneli z Krk na Czestochowe. Tez skusili sie na jedzonko na dozynkach :)

Potem, po obfitym posilku, jechalo sie bardzo ciezko :)
Ciezko tez bylo znalezc nocleg bo swieto jakies i niby dlugi weekend, ale sie jakos udalo. 

Na koniec dnia podjechalismy jeszcze do tutejszej, fajnej knajpki na jedzonko i piwko. 
Fajny dzien fajnie zakonczony :)