Szybki, spontaniczny pomysł wczorajszego wieczora i dzisiaj rano spotykamy się na Orlenie.
Początkowo ciśniemy wałem wzdłuż Wisły.
Pogoda super. Ciepło, ale słońce chowa się za chmurami, więc jest idealnie.
Za Liszkami odbijamy na północ i zaliczamy trochę szutrów oraz leśnych ścieżek. Przy okazji całkiem sporo podjazdów - na szczęście krótkich bo ja z kompletem tobołów pod Cabo.
Ta wyprawa poza aspektem czysto rekreacyjnym stanowiła także test dla roweru, a głównie dla nowych kół. Ostatecznie test uznać mogę za zaliczony :)
Po przejechaniu 50-ciu km przyklepaliśmy blachę... Trzebini :)
Można powiedzieć, ze w naszym wypadku wszystkie drogi prowadzą do Trzebini (lub z Trzebini).
Z Trzebini ciśniemy na zamek Lipowiec, który był głównym celem dzisiejszego pedałowania.
Podjazd pod zamek - oczywiście sama słodycz... :)
Na zamku chwila przerwy na foto i kiełbaskę z grilla :)
Potem już pedałowanie na wschód, w kierunku domu.
Już na zamku usłyszeliśmy pierwsze grzmoty, co nie wróżyło słonecznej pogody w powrotnej trasie... Za chwilę też troszkę nas pokropiło, ale raczej symbolicznie.
Mocniej popadało na jakieś 20 km przed Krakowem a jak byliśmy już na wale przeciwpowodziowym przy Wiśle, pogoda zmieniła się znowu na słoneczną... chociaż słońce już właściwie zachodziło.
Wyprawa była super chociaż nogi trochę bolą :) W sumie wybiło 111 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz