niedziela, 20 lipca 2014

Prawie stówka :)

W ramach powolnego powrotu do zdrowia (kontuzja kolana - opiszę za jakiś czas), zapodałem sobie dzisiaj trasę nieco większą niż wczoraj. Wybiło jakieś 95 km około.
Trasę zaplanowałem wczoraj na Endomondo. Częściowo po jakichś ekstremalnych krzaczorach, co odczułem podczas wyprawy :) Udało mi się zaliczyć jakieś 1,5 km w całkowitych krzakach :)
Jednak dzięki planowaniu trasy przez kompletne zadupia, zwiedziłem po raz kolejny świetne miejsca, z dala od cywilizacji. Uwielbiam takie klimaty.

W strumieniach / kanałach, które mijałem, często widać spore ilości ryb - aż kusi, aby wozić ze sobą kawałek żyłki i haczyki :)
Dzisiaj zajechałem do Dziwnowa. Miałem tam się przy okazji spotkać z kumplem, ale spotkaliśmy się w Dziwnówku. Chwilka pogaduszek i powrót na bazę.
Garminka po raz pierwszy złapała kilkusekundowy zwis w jednym z lasów, ale parę sekund nie zrobiło problemu.
Jechało się fajnie, ale z obawy przed odnowieniem kontuzji nie cisnąłem. Delektowałem się raczej widokami. Przy okazji było cholernie gorąco i nie chciałem zejść na zawał w pobliżu jakiegoś mijanego kanału :), bo zanim bym całkowicie wyzionął ducha, to zjadłyby mnie żywcem końskie muchy, które wielokrotnie podczas podróży przypominały mi, żeby nie zatrzymywać się w szczerym polu w okolicach zbiorników wodnych :)
Trasa powrotna już asfaltami, bo chciałem w miarę możliwości szybko wrócić do domu (rodzinka czekała, żeby jechać na plażę).
Pozytywne jest to, że odczuwam poprawę jeśli chodzi o kolano - przypomniało o sobie na momencik po 55-tym kilometrze, ale tylko na chwilkę. Jest progres. Szkoda, że tak późno, bo musiałem zrezygnować z planów, a plany były fajne (trasa wzdłuż Wisły, od początku aż do ujścia).
Może innym razem.
Do końca wakacji będę delikatnie powracał sobie do formy i zdrowia. Może we wrześniu coś się uda nakręcić.

Trasa na Garmin Connect

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz