Drugi dzień wyprawy: Chełm - Wojsławice - Zamość - Szczebrzeszyn - Zwierzyniec - Biłgoraj.
Z hotelu wyruszyliśmy około 9-tej rano. Oczywiście od samego rana wspaniała pogoda :)
Pojechaliśmy pokręcić się po mieście i tak się okrutnie tym zmęczyliśmy, że wylądowaliśmy w McDonaldzie na śniadaniu :)
Po śniadanku w Maku ruszyliśmy popedałować. Nie było pośpiechu, więc mogliśmy jechać urokliwymi zadupiami jakimi kierowała nas Garminka.
Dzisiaj pierwszym celem i jednocześnie najważniejszym na całej wyprawie, były Wojsławice, gdzie na ryneczku wypiliśmy wspólnie jedno piwko Perla z plastikowych kubeczków :) Toast za Jakuba Wędrowycza był niezbędny :) a przy okazji zaliczyliśmy małe, drugie lub trzecie śniadanko.
Potem na peryferiach Wojsławic zrobiliśmy sobie sesje zdjęciowa pod rzeźbą największego bimbrownika w kraju i wpisaliśmy się do księgi pamiątkowej.
Potem, kawałek dalej zaliczyliśmy foto sesję pod blachą w Majdanie Starym (rodzinna wieś Wędrowycza), skąd obraliśmy kurs na Zamość.
Tam pokręciliśmy się troszkę po całkiem ładnym rynku, zjedliśmy obiad i w drogę.
Kolejnym punktem na trasie był Szczebrzeszyn, znany chyba wszystkim Polakom z przysłowia. Chcieliśmy sprawdzić, co tam u nich w tej trzcinie tak brzmi i się okazało, że chrząszcz.
Meta była w Biłgoraju, ale wcześniej zajechaliśmy jeszcze do Zwierzyńca, gdzie już w ciemnościach podziwialiśmy jakiś kościół (ładnie podświetlony na szczęście).
Blachę Biłgoraja klepnęliśmy przed 23-cia a chwile potem wpadliśmy na kwaterę.
Ponownie ostatnią część trasy zrobiliśmy już w ciemnościach, ale ponownie było to bardzo fajne doświadczenie i jechało się znakomicie.
Teraz piwkujemy, chipsujemy i ogólnie chillout :)
Cały dzień znowu była świetna pogoda i ogólnie było zajefajnie i wesoło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz