Długa i trochę mecząca trasa za nami.
Przed recepcją naszego hostelu. |
Z hostelu wywlekliśmy się około 8:30 i pierwsze co odwiedziliśmy, to McDonalds :) to nietypowe dla nas, ale czasem trzeba... Dobra - żartowałem - to już rytuał ;)
Trochę kalorii i kofeiny z rana, jeszcze nikomu nie zaszkodziło :) |
Potem pokręciliśmy się trochę po Szczecinie: zamek, nowe Stare Miasto, Wały Chrobrego i Jasne Błonia.
Ja tu już chyba kiedyś byłem... |
Stado orłów na tych Błoniach... |
Tutaj dają smaczną kawkę. |
Syfiasty zamek... |
Na Błoniach zapodaliśmy po kawce z mobilnej kawiarenki - fajny pomysł i smaczna kawka.
Odżyły przez chwile wspomnienia, ale na szczęście szybko mi przeszło :)
Na zamku tylko się wstydu najadłem - syf jaki tam zastaliśmy przypomniał mi dlaczego wyprowadziłem się z tego miasta. Na całym zamku pełno budowlanych śmieci, wszystko pozagradzane, rozkopane, zarówno na dziedzińcu jak i tarasie widokowym i przybocznych uliczkach.
Baszta zakryta syfiastą reklamą. Pod zamkiem smutne, wymarłe jak zawsze Stare Miasto, na którym nie ma nic i nie dzieje się nic. Od moich czasów dokończyli tylko (w końcu) kilka kamieniczek. W centrum, koło Bramy Portowej wszystkie niegdyś niezabudowane placyki skrzętnie wypełniły się budynkami. Nie zdziwię się jak za kilka lat odwiedzając Szczecin zobaczę bank lub market w miejscu Bramy Portowej. Brak słów. Szkoda.
Po zwiedzaniu obraliśmy kurs na zachód i w Rosówku przekroczyliśmy granice.
Trochę popedałowaliśmy po niemieckich ulicach, aż w końcu w miejscowości, której nazwy nie pamiętam, wtoczyliśmy się na ścieżkę rowerowa Oder-Neisse.
Początkowo musieliśmy przecisnąć się przez brukowane uliczki kilku wiosek, co nie wróżyło dobrego dnia, ale w końcu wjechaliśmy na właściwą trasę wzdłuż (lub na) walu przeciwpowodziowego. Coś w stylu tego co mamy w Krakowie, tylko, ze w cholerę długie. Od Schwedt do końca dnia jechaliśmy już tylko wałem.
Panorama wału przeciwpowodziowego po którym jechaliśmy |
Przerwa na posiłek |
Może kabanosika na drogę? :) |
Dzisiaj połowę drogi po wale przejechaliśmy w ciemności. Ta pora roku średnio nadaje się na długodystansowe podróże bo szybko zapada zmrok :(
Kolejna przerwa na posiłek po kilku godzinach - ciemno jak w d... |
Temperatury tez bywają kiepskie bo raczej poniżej 10 stopni.
Cel osiągnięty |
Dobra, starczy tego pisania. Chipsy zjedzone, piwo wypite - trzeba iść spać.
1 komentarz:
Trasa nie ciekaw. Trzeba było wbić się 10 km. w głąb Niemiec to tam jest wiele do zobaczenia
Prześlij komentarz