czwartek, 30 lipca 2015

Błotna objazdówka z GRG :)

Wczoraj pod wieczór, w strugach deszczu wybrałem się na kolejną objazdówke z GRG. Na szczęście deszcz ustał zanim jeszcze wyjechaliśmy z miasta, więc było spoko.

Jednak kilka ostatnich dni deszczowych i ta ulewa na sam koniec spowodowały, że cała wycieczka była mocno męcząca i chyba lepiej by się jechało rowerami wodnymi :)


Było nas tym razem 5 osób.
Było dosyć zimno, bo temperatura zaledwie nieco powyżej 10 stopni.
Ale jak już się rozgrzaliśmy to nie było z tym kłopotu.

W lasach i na polach samo błoto praktycznie i kałuże. Po jakimś czasie nawet przestałem się starać je omijać, bo to nic nie dało. Uwaliłem się jak świnia, a z powodu braku błotników wyglądałem jak tłusty borsuk z pasem błotnym na plecach :)

Od wody i błota rowery rzęziły i trzeszczały chyba każdemu. Miałem wrażenie, że poszły się rypać wszelkie możliwe łożyska - w pedałach, w piastach i suporcie.
Normalnie survival rowerowy :) ale jakoś dojechaliśmy wszyscy szczęśliwie.
Na koniec obmyliśmy rowerki u Konrada w garażu. Całe szczęście, bo dzisiaj to bym tego błota chyba już od roweru nie odkleił :)

Fotek wiele nie narobiłem bo nie było jak (jak zwykle). Jedynie na kawałkach asfaltowych da się kręcić / pstrykać, bo w terenie kierując jedną ręką można się zabić. No a wczoraj w błocie to już szczególnie było trudno.

Było fajnie, chociaż zmęczyłem się dosyć uczciwie przez to błoto :)

czwartek, 23 lipca 2015

Kolejna nocna objazdówka - wpadłem w nałóg :)

Dzisiaj skromniej, bo tylko we trzech, ale mniej, nie znaczy gorzej :)
Wraz z Michałem i Robertem wyskoczyliśmy leśnymi ścieżkami, polami i czym się dało wzdłuż wschodniego brzegu zalewu.

Trasa bardzo fajna ale oczywiście męcząca jak cholera :) Szybkie odcinki lasem wzdłuż brzegu fajnie podnoszą adrenalinkę - no, może nie jest to jakaś jazda na złamanie karku (chociaż na upartego nie problem o solidną glebę z fatalnym skutkiem), ale ciśnienie skacze jak się goni po wąskich, leśnych dróżkach pozarastanych krzaczorami. Czasem wjeżdża się na pełnym pędzie w krzaki z nadzieją, że zaraz za nimi droga nadal wiedzie prosto :) Ocinki bardziej zasypane liściami dają natomiast ostro w kość. Momentami zastanawiałem się skąd ja biorę tyle potu :)

Przystanęliśmy na chwilę w fajnym miejscu.

 Potem dalej pogoniliśmy na południe w stronę Płotów, a tuż przed nimi nawrotka i pedałowanko w stronę domu.
Ostatnie kilka kilometrów podjechaliśmy już asfaltem przez jakieś zadupia :)
Było fajnie, intensywnie, męcząco i wesoło :)

środa, 22 lipca 2015

Nocna objazdówka z GRG

Wczoraj standardowo spotkaliśmy się na Placu Zwycięstwa. Zebrało się nas 6 osób.

Ruszyliśmy gdzieś na południe w większości nieznanymi mi terenami.
Zaliczyliśmy troszkę asfaltów, ale to dojazdowo bardziej. Głownie były to jak zwykle pola i lasy.
Najtrudniejszy odcinek został na koniec - no może nie tyle najtrudniejszy bo nie był aż taki znowu trudny, jednak był świetny i wyczerpujący. W ciemności cisnęliśmy lasem przy zalewie, a tam dziury, błoto, gałęzie.
Ogólnie błota było dzisiaj sporo bo kilka godzin przed wyjazdem trochę popadało. W związku z tym było trochę więcej gleb niż zazwyczaj :)
Ale było świetnie :)
Dzisiaj sporo czasu poświęciliśmy na postoje fotograficzne. Był ładny zachód słońca.
Zaliczyliśmy przejazd polem buraków cukrowych - fajna zabawa :)

W sumie zrobiłem 50 km i wypociłem cały basen olimpijski wody.
Rower upierdzielony jak traktor po orce. Ochlapałem go trochę z nadzieją, że będzie czysty, ale tylko go chwilowo zmoczyłem, bo dalej jest uwalony :) Nie mam czasu go doczyścić. Z drugiej strony czy jest sens?... W czwartek znowu śmigamy w teren :)

niedziela, 19 lipca 2015

Niedzielny rejs nad morze.

O 10:00 spotkaliśmy się z Michałem w Gryficach przy fontannie. Chwilka pogaduszek i szybkiego rowerowego serwisu (czyszczenie, smarowanie łańcucha) na który nie miałem wcześniej czasu, a po chwili ruszyliśmy w kierunku morza.
Zaraz za Gryficami zjechaliśmy z asfaltów i tak już zostało do końca wyprawy (z malutkimi wyjątkami).
Ponownie miałem okazję odwiedzić pałac w Otoku.

Potem cisnęliśmy łąkami, lasami, polami... Asfalty tylko tam gdzie już się nie dało inaczej, np w okolicy Trzebiatowa.

Jednak całość asfaltowych kawałków stanowiła zaledwie kilka % całej trasy.
W tym rejonie kraju jest masa świetnych terenów do takiej jazdy.
Jazda terenowa to dla mnie trochę odskocznia od tego co pedałowałem ostatnimi czasy.
Kiedyś lubiłem taką jazdę i mocno się w to bawiłem, ale to było wiele lat i kilogramów temu. Teraz już jest trudniej i bardziej męcząco, ale frajda nadal pozostała taka sama. Stopień zmęczenia taką jazdą jak dla mnie jest jakoś x2 w stosunku do asfaltów. Troszkę też się ostatnio obijałem rowerowo i forma spadła, ale po tych kilku razach z GRG wszystko już wraca do normy.

Jechało się super, ale pogoda nie była najlepsza. Wiedzieliśmy, że ma padać, ale chyba obaj liczyliśmy na jakiś cud, ze przejdzie bokiem czy coś... ale nie przeszło :(
Dorwało nas w Trzęsaczu.
Prognozy (które niestety sprawdziły się bardzo dokładnie) zapowiadały najbliższe kilka godzin lania, więc wróciliśmy samochodem (znajomy Michała akurat jechał w tym kierunku busem, więc się nam poszczęściło).
Wykręciliśmy niestety tylko 5 dyszek, chociaż plany były na ponad 2 razy tyle.
Może innym razem się uda.
Mimo wszystko trasa i przejażdżka była super.

czwartek, 16 lipca 2015

Nocna objazdowka z GRG

Za mną druga nocna objazdówka bezdrożami wokół Gryfic.
Było super :)


Przejechaliśmy ponad 4 dyszki leśnymi duktami, polnymi... cholera wie czym, bo trudno to nawet nazwac polną drogą miejscami :). Generalnie wertepy, swietne widoki, zero cywilizacji (głównie, bo czasem trzeba kawałek asfaltu zaliczyć), i cała naprzód przez pola, na chybił trafił - albo będzie dziura, albo nie :) Czasem sie udaje, czasem nie i wtedy ktoś ląduje na glebie, ale podnosi się i pędzimy dalej :)

Czad zaczyna się po zmroku, gdy już nie widać nic po za tym, co oświetla lampka rowerowa. 
Zajefajny klimat. Aż szkoda do domu wracać :)

Ciemno jak w ... polu :)

Mgła dodaje zajebistej atmosfery :)


Dzisiaj było nas pięciu (ostatnio siedmiu).
Odwiedziliśmy kolejny pałac - tym razem w Rybokartach. Było już w prawdzie ciemno, ale zrobiłem kilka fotek przy świetle rowerowych lampek. 


Moja trasa wybrzeżem poszła się je... z powodu nadmiaru roboty, ale plusem tej sytuacji jest to, że czekają mnie w zamian kolejne nocne objazdówki z GRG :) Czyli nie ma tego złego :)

wtorek, 14 lipca 2015

Wieczorna trasa wertepami wokół Gryfic


Dzisiaj miałem przyjemność poznać kilka osób z Grupy Rowerowej Gryfice, z którymi zrobiliśmy nieco ponad 4 dyszki po tutejszych lasach.
Fakt, że jest tutaj sporo terenów do tego typu jazdy był mi znany, jednak sam nigdy nie eksplorowałem tych zakątków tak dogłębnie bo nie znam okolicy aż tak dobrze.
Dzięki chłopakom z GRG poznałem trochę nowych terenów - głównie lasy i pola. Świetna sprawa - uwielbiam taką jazdę, chociaż momentami było piaszczyście, a tego nie uwielbiam :)
Odwiedziliśmy ruiny ładnego pałacu w Otoku. Szkoda, że zarośnięty dookoła i nie dało się lepiej pooglądać.
Ruiny pałacu w Otoku

Przerwa na "dotlenienie" ;) - chyba jako jedyny w grupie byłem niepalący.

Rewelacyjnie jechało się jak już robiło się ciemno a nad polami zaczynała unosić się wieczorna mgła. Pola zboża, ledwo widoczna ścieżeczka, mgła i niezła prędkość dawały super frajdę :)
Bardzo udana wycieczka w świetnym towarzystwie.
W czwartek powtórka :) Już nie mogę się doczekać.
W planach m.in. jakiś inny pałac - jest ich tutaj podobno bardzo dużo.