Wczoraj wieczorem wróciłem do domu z kolejnej rowerowej wycieczki.
Wraz z Madzią i Łukaszem pokonaliśmy w ciągu trzech dni nieco ponad 300 km, zdobywając Pragę.
Ostatni dzień to już pedałowanie w stronę domu.
Pociągiem z Pragi dotoczyliśmy się do Ostravy.
Udało mi się w pociągu zasnąć na chwilę, ale nie było tego więcej niż godzina z minutami, w super wygodnej pozycji - oparty o stolik :)
No ale co zrobić.
W Ostravie sprawdziliśmy czy da się podjechać jakimś pociągiem do Katowic, ale pani w kasie zaśpiewała nam jakąś chorą kwotę co przypieczętowało decyzję o powrocie do domu na rowerach.
Wpadliśmy jeszcze na rynek wciągnąć po pizzy, oraz po jakieś zakupy do Tesco i ruszyliśmy w drogę.
Do granicy nie było już w sumie daleko, a trasa do niej okazała się bardzo fajna.
Po drugiej stronie granicy było już mniej ciekawie - głownie jechaliśmy trasami o sporym ruchu samochodowym, więc ani to ciekawe ani przyjemne. Takie tam pedałowanie na zasadzie byle do domu :)
Jakoś po 19-tej dotarliśmy z Łukaszem do Katowic (Madzia opuściła nas trochę wcześniej). Zapakowałem się w samochód, zahaczyłem o McDonaldsa i pojechałem na Kraków.
Po drodze okazało się, że jestem potwornie zmęczony lub niewyspany (lub jedno i drugie na raz) i w zasadzie głupotą było, że nie przekimałem się parę godzin w aucie na tym McDonaldsie, bo ledwo się do domu dotoczyłem.
Mam nadzieję, że kolejną wyprawę zakończymy bliżej Krakowa :)
Mimo ciężkiej nocki na dworcu i niefajnego ostatniego odcinka trasy, cała wyprawa była oczywiście świetna i już nie mogę doczekać się kolejnej :)
Aktualniy audiobook: "Carska manierka" - Andrzej Pilipiuk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz