Drugi dzień naszej wyprawy już za nami. Było super :)
Przed 9-tą rano dostaliśmy śniadanko, a po nim wyruszyliśmy w kierunku Zakopanego.
Zaczęło się od sporego podjazdu - pod Gubałówkę, taki skrócik... :)
Tak więc już po kilkunastu minutach jazdy byliśmy zasapani :) ale daliśmy radę.
Widok z góry zrekompensował cały trud :)
Potem szybki zjazd na dół i dojazd pod Wielki Krokiet ;) (Wielka Krokiew).
Kilka szybkich fotek i ruszamy w drogę na Kraków. Tym razem dokładnie sprawdzamy którędy Garminka zamierza nas przeciągnąć.
Pierwsze kilka km to standardowo - podjazd, ale zaraz za Zakopcem zaczyna się bajka - zjazd, zjazd a dalej znowu zjazd :) Byliśmy aż do Myślenic mocno zaskoczeni, że trasy, ktorymi jedziemy (te same co wczoraj) są cały czas z górki. Dopiero teraz doszło do nas, że wczoraj ponad 2/3 trasy ciągle jechaliśmy pod górę. To wiele tłumaczy, bo wczoraj styrało nas przeokropnie.
Po drodze odwiedzamy Skansen Taboru Kolejowego w Chabówce.
Od Myślenic już jednak teren zrobił się zróżnicowany i co chwilę pokonywaliśmy na zmianę odjazd, zjazd, podjazd, zjazd... i tak aż do domu :)
Wróciliśmy już po zachodzie słońca pstrykając blachę Krakowa w świetle lampki rowerowej :)
Dzisiejszy dzień był łatwiejszy, ale i tak nie było łatwo.
Podsumowując - było zajefajnie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz