wtorek, 5 maja 2015

Cabo da Roca - dzien 6

6:30 Pobudka.
W nocy padalo calkiem sporo, ale teraz jest juz OK. W koncu bylo mi cieplo i sie sie wyspalem. Dzisiejszy plan to wjechac do Holandii. 
8:36 Ruszamy. Plany ambitne zakladaly 7:30 ale jakos zlecialo :) Chyba szkoda nam z tego miejsca odjezdzac :)
11:39 przerwa na wiadomo co :) na stacji paliw. Maja tu w Nieczech ciekawe breloczki do kluczy - bardzo pomyslowe :) Beda na fotkach. 
Przejechane 37km. 
Jeszcze mala przerwa pod Lidlem. 
18:18 Meppen osiagniete. Chwla wtchnienia w Maku. Droga tutaj byla ciezka... 
Przejechane mamy 87 km. Do granicy z Holandia juz raczej blisko, ale do planowanego Zwolle nie ma szans dojechac dzisiaj. 
Mielismy tak fatalna pogode dzisiaj, jak jeszcze nie bylo. Wiatr ciagle w morde lub prawie w morde. I to wiatr, ktory prawie potrafil nas zatrzymac w miejscu. Gdy wial z boku to Aneta jechala momentami pochylona jak na szybkim zakrecie :) W okolicach zaoranych pol istna burza piaskowa. Po prostu armagedon. Jakies 20 km przed Meppen musilelismy sie schronic w przydroznej altance, bo lunelo deszczem i nie dalo sie jechac. Dobrze, ze sa tu czasem takowe altanki a nie tylko osrane przystanki jak u nas. 
Generalnie wiatr jest tu przerypany :/
Zaplanowany wolny dzien, bedziemy musieli przez to poswiecic na jazde.
Troche glupawki jeszcze nikomu nie zaszkodzilo... Chyba :)
20:33 Holandia! :) 
23:05 Juz w namiotach. 
Po pokonaniu od Swinoujscia 690 km przekroczylismy brak granicy Niemcy- Holandia. Tak - brak. Niby to nic dziwnego ale zadnego slupa czy cos. Jakis most z flagami tylko. Moze na autostradzie jaks blacha jest, ale my po autostradzie nie jezdzimy :)
To byl cholernie ciezki dzien. Najciezszy od poczatku wyprawy. Wszystko przez pogode. Zrobilismy 113 zaledwie bo wiatr dzisiaj przesadzil. Momentami nie dalo sie jechac. 
Do Holandii wjechalismy tuz przed zachodem slonca i okazalo sie, ze maja tu swieto niepodleglosci czy jakies tam - wszystko zamkniete. Nabralismy tylko wody do bidonow w jakiejs otwartej wyjatkowo knajpce. 
Znalezlismy polanke przy autostradzie na ktorej rozbilismy sie. Magda ugotowala dla wszystkich kolacje - co tam miala; ryz lub kasze chyba z jakims sosem. Jak na nasza sytuacje to swietna kolacja. No i ciepla :)
Pierwsze wrazenie po wjechaniu do Holandii ( moze mylne i krzywdzace) jest takie, ze ludzie w Niemczech sa fajniejsi. Normalniejsi, sympatyczni, uczynni. Tutaj pierwsze pare osob wydalo mi sie gburowate, ale moze oni tak maja jak maja swieto ;)
Sorki za te literowki, ale mam do dyspozycji tylko telefon i zazwyczaj pisze cos na szybko albo jak teraz, kiedy juz padam na ryj po calym dniu :)
Zobaczymy co przyniesie jutrzejszy dzien. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz