niedziela, 17 maja 2015

Cabo da Roca - dzien 18

Dzisiaj pobudka juz sie udala raczej standardowo, ale kiedy wyjedziemy to sie jeszcze okaze bo jest dopiero 6:36.
Plan ma dzisiaj raczej malo ciekawy - duzo km i glowne trasy. 
8:46 Po przejechaniu kilku km na liczniku pojawilo sie 2000 km! :) 
12:18 Zrobilismy pierwsze 50 km. Bylo przerypane. Ciagle gorki, nie bylo ani kilometra plaskiego, przy czym podjazdow wiecej chyba niz zjazdow. Pomalu wspinamy sie w poblize Pirenejow. Takiego wycisku jaki daje sobie od paru dni po tych gorkach, to chyba jeszcze nie przezylem. Mam cicha nadzieje, ze tym razem przezyje :)
15:24 Chwila odpoczynku w jakims miasteczku. Goraco bardzo. Nigdzie zadnego sklepu, kiosku, nic. Popierniczony kraj. Jakis facet poczestowal nas truskawkami :) Pierwszy normalny Francuz. Pytalismy go o wode to pokazal nam tylko kranik kolo kosciola. Dobre i to :/
21:08 Miejsce w lesie znalezione. Rozbijamy namioty. 132 km przepedalowane. 
Dzisiaj po stowce zaczal bolec mnie miesien w jednej nodze. Dosyc mocno. Musialem przerzucic ciezar pedalowania w 90% na prawa noge, co nie pomagalo jechac. Pod sam koniec jazdy pomalu zaczelo przechodzic. Pismarowalem jaka mascia. Mam nadzieje, ze jak sie obudze to bede juz jak nowy :)
Przed chwila pod miejsce gdzie sie rozbilismy zajechal samochod, ale tylko zawrocil i pojechal. Moze nas w nocy zjedza z zaskoczenia jakies Francuzy :)
Smiejemy sie z nich ciagle, ze wszystko maja poogradzane. Dziwni sa. 

1 komentarz:

Prześlij komentarz